poniedziałek, 6 listopada 2017

Halloween

Listopad, liść opadł.
Dopiero widząc zdjęcia znajomych uświadamiam sobie, że teraz w Polsce zakładamy czapki, cieplejsze kurtki i spacerujemy, biegamy po kolorowych liściach, których coraz więcej pod nogami niż na drzewach. U nas też trochę liści spadło ale wciąż jest ciepło, ciepło, gorąco, choć poranki i wieczory wydają się chłodniejsze, przyjemniejsze. W piątek nawet zabrałam chłopców rano na dłuższy spacer i co prawda wrócili z niego mokrzy, ale nie z powodu upału, mokre ubrania to po prostu skutek uboczny zabawy przy zraszaczach trawnika w parku.
W trakcie spaceru wciąż jeszcze wspominali i przeżywali wtorkowy Halloween, ich pierwszy w życiu i raczej nie ostatni, bo już nie mogą doczekać się przyszłorocznego. Do naszej zabawy przyłączyło się chyba dwadzieścia albo nawet dwadzieścioro dzieci, więc bardzo pokaźną grupką ruszyliśmy na trick or treat. Chłopcy założyli kostiumy, które przywieźliśmy ze sobą z Polski, wymalowaliśmy twarze, a wszyscy nasi towarzysze też wykazali się sporą inwencją kostiumową. Sąsiedzi z Danii, Francji, Libanu i nie wiem skąd jeszcze, po drodze spotykaliśmy innych przebierańców, życząc sobie wzajemnie happy Halloween, wymienialiśmy się informacjami gdzie warto a gdzie nie ma sensu iść, było naprawdę miło, wesoło i kolorowo. Jedna z sąsiadek poradziła by wybrać się w część compoundu zamieszkiwaną głównie przez Amerykanów i tam można powiedzieć co drugi, trzeci dom był przygotowany na takich jak my. Ponieważ sama wcześniej zrobiłam obchód by zlokalizować udekorowane domy więc mniej więcej wiedzieliśmy gdzie się udać by dzieci nie spotkało rozczarowanie. W tej "amerykańskiej" części dzieci pukały nawet do drzwi domów, które nie miały dekoracji i okazywało się, że i tam czekały ich smakołyki. Chłopcy z każdego najmniejszego cukierka cieszyli się niezmiernie a ze swoich ulubionych słodyczy oczywiście jeszcze bardziej. Niektórzy z przyjmujących nas, mieli chyba równie dobrą zabawę.  Podobno kilka lat wcześniej halloweenowych dekoracji było znacznie więcej, ale dla nas to i tak było dużo. Koleżanka, która też przygotowała się na świętowanie przyznała, że nie spodziewała się aż tylu dzieci, których przewinęło się przez jej dom około 70, ostatecznie musiała nawet uruchomić tajny schowek ze słodyczami swojego męża. Za rok, przygotuję się jeszcze lepiej – powiedziała uznając tegoroczne świętowanie za duży sukces.



Przed pójściem spać Starszy przygotował sobie z zebranych słodycze, które chciał zabrać do szkoły i powiedział: było super. Szkoda, że nie możemy cofnąć czasu, wtedy przestawiłbym go tak, by jutro znów był Halloween. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz