No i stuknęło.
Cieszę się, że jesteś, że pamiętasz, i tak myślę sobie, że dziś nie potrzebuję wyszukanych formułek, wyniosłych
sentencji, bo nawet w tradycyjnym „wszystkiego najlepszego”
możemy się rozminąć, gdyż Twoje i moje poczucie tego co dla mnie
najlepsze, mogą się wykluczać. Nie od otrzymanych życzeń zależą
przecież moje wybory.
Czy byłabym dziś chora gdyby nikt nie
życzył mi dużo zdrowia? Czy byłabym tu gdzie jestem gdyby nikt mi
nie życzył szczęścia i spełnienia marzeń? Czy wiecznie
wkurzałabym się na moich najbliższych gdyby nikt mi nie życzył
pociechy z męża i dzieci? Czy byłabym Tomkiem, gdyby więcej osób
życzyło moim rodzicom – żeby się chłopak urodził?
Poza tym urodziny to nie moje święto,
to święto tych, dzięki którym tu jestem.
Gdyby moi rodzice
pewnego dnia a może wieczora czy nocy, nie powiedzieliby TAK mojemu
istnieniu, gdyby powiedzieli to TAK innego dnia, miesiąca, roku to
nie byłabym sobą, to nie byłabym ja. Gdyby mój dziadek nie
spotkał babci a pradziadek brababci... Cóż, swoje istnienie tak
naprawdę zawdzięczam całej długiej, bardzo długiej historii
osób, którzy mogli dokonać innych wyborów a nie dokonali. To
dzięki różnym, szczęśliwym i tragicznym zbiegom zdarzeń i
sytuacji, które swój początek i drogę zaczęły bardzo dawno
temu, dane mi było rozwijać się przez dziewięć miesięcy wraz z
biciem serca mojej Mamy i przyjść na świat między jednym meczem a
drugim a później przeżyć naprawdę niesłabe czterdzieści lat.
Więc wszystkie najlepsze życzenia,
kieruję tego dnia do tych, dzięki którym tu jestem, którzy dali
mi życie, którzy się na mnie zdecydowali, bo przecież nie musieli
- moim Rodzicom, Mamie i Tacie. Dziękuję, bardzo wam kochani
dziękuję.
Jeśli ich spotkacie, przekażcie im
życzenia z okazji moich urodzin, a mi, tego dnia wystarczy „dobrze,
że jesteś”, pod warunkiem, że naprawdę tak uważasz.