Pierwsze koty za płoty.
Można by było tak powiedzieć, gdyby nie fakt, że w przypadku nas
i otaczających nas z każdej strony bezpańskich kotów i właściwie
prawie braku płotów (nie licząc żywopłotów), nie brzmi to mocno
sensownie. Koty są, wyczekują nas przed wejściem, miaucząc domagają
się posiłku.
No ale nie o kotach
miałam zamiar napisać a o szkole. Minął pierwszy miesiąc, drugi
już się zaczął a i my wpadliśmy już w pewien schemat
szkolno-domowy.
Chłopcy zapoznani ze
szkołą i jej codzienną rutyną, nie mogę powiedzieć, że chodzą
bardzo chętnie ale też nie ociągają się mocno, nie dopytują czy
mogę ich odebrać wcześniej, nie marudzą że dziś chcieliby nie
iść, a po skończonych lekcjach tryskają radością i jeden przez
drugiego mają bardzo dużo rzeczy do opowiedzenia. Aczkolwiek, każdy
weekend witają z nieukrywaną radością.
Ja natomiast, mam już za
sobą pierwsze spotkania z nauczycielami a nawet mały, szkolny
występ klasy Starszego, w którym każde dziecko miało swoją rolę
do odegrania. Jestem dumna z każdego słowa, zdania,
wypowiedzianego przez niego na scenie bez cienia tremy czy
zdenerwowania.
Ze względu na znajomość
języka oraz różnice w systemie edukacji chłopcy mają braki, luki
które, należy uzupełnić, bo tak naprawdę musimy „przerobić”
dwa lata w ciągu jednego roku. Ja staram się pracować z nimi
dodatkowo w domu (to dziecięce marzenie o byciu nauczycielką będzie się jeszcze przez jakiś czas za mną niestety ciągnęło), na szczęście wszyscy mamy duże wsparcie ze
strony szkoły. Chłopcy są objęci programem ESL (English as a
Second Language), w ramach którego w trakcie indywidualnych
zajęć nauczyciel pracuje z nimi by pomóc im w nauce języka
angielskiego, oraz nadrobić zaległości. Każdy z nich bardzo lubi
te zajęcia jeden na jeden, Młodszy, salę w której pracuje ze
swoją nauczycielką nazywa „magicznym pokojem” a Starszego
ulubioną panią jest właśnie ta, która zabiera go na dodatkowe
lekcje. Biorąc pod uwagę, że gdy przyjechaliśmy tu chłopcy w
ogóle nie znali angielskiego, to chyba radzą sobie całkiem dobrze,
choć obaj przeżywają nową szkołę bardzo mocno. Starszemu
zdarzyło się przez sen coś liczyć, wołać swoją nauczycielkę
czy usiąść na łóżku wołając I don't know, I don't know!
Jesteśmy jednak dobrej myśli, przekonani, że wszystko będzie
dobrze, a my staramy się jak możemy najlepiej na tej nowej,
nieprostej drodze chłopców wspierać.
Oprócz standardowych
lekcji, raz w tygodniu mają: zajęcia na basenie szkolnym, zajęcia
sportowe, muzyczne, bibliotekę oraz zajęcia komputerowe. Codziennie
przynoszą po małej, prostej książeczce, do przeczytania a co tydzień na zajęciach w bibliotece wybierają książki, bliskie ich
zainteresowaniom – jak np. koty, dzikie zwierzęta, rafa koralowa,
rekiny oraz klocki Lego.
Dzieci w każdej klasie,
przydzielone są do czterech grup, nazywanych „houses”,
Północ, Południe, Zachód, Wschód. Każdy house, ma swój
kolor, a dzieci w trakcie różnych zajęć zbierają dla swojej
grupy punkty (house points). Można je zdobyć za udział w
dodatkowych konkursach, za aktywność na zajęciach, za dobre
zachowanie. Trzy tygodnie temu w klasach Y3-Y5, czyli Starszego i
kolejnych roczników, przypadał Proud House Day, w trakcie
którego można było np. zdobyć dodatkowe punkty za ubiór w
kolorze swojej grupy, w naszym przypadku to kolor zielony. Za
kolorowe ubranie – nakrycie głowy, koszulka, spodnie, dodatki,
buty można było zdobyć nawet 5 punktów. Poprosiłam Pana Męża,
by znalazł coś w sklepie, bo u nas z zielenią w garderobie niezbyt
bogato. Gdy wrócił po pracy z reklamówką zielonych ubrań z
chińskiego marketu ;) Starszy był przeszczęśliwy. Od razu założył
zieloną koszulkę, spodenki, czapkę, skarpetki i postanowił, że
przemaluje swoje białe buty na zielono! Do końca dnia nie zdjął
swojego stroju i bardzo żałował, że Proud House Day
przypada dopiero za dwa dni, bo chętnie ubrałby się tak do szkoły
już kolejnego dnia. Jego dziecięca, prawdziwa radość to także
lekcja dla nas. Wydawać by się mogło, że to drobna rzecz ale my
dowiedzieliśmy się, że to co dla nas może wydawać się drobne i
nie mocno istotne, dla dziecka ma mega, ogromny wymiar.
Tato, jesteś wspaniały,
że kupiłeś mi te wszystkie rzeczy. Mamo, bardzo ci dziękuję, że
tak pięknie mi pomogłaś, jesteś bardzo dobra w malowaniu.
Duma ze zdobytych pięciu
punktów – bezcenne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz