Święta, święta i po
świętach. Nie, żebyśmy je tutaj mocno odczuli, bo nie odczuliśmy.
I w niedzielę i poniedziałek – szkoła, a kto pracuje – praca.
Nie było atmosfery, magii, kulinarnych fantazji, ot zwyczajne menu:
owsianka, kurczak z bulgurem i kanapki.
Zdjęcia mazurków,
wykwintnych dań, koszyczków, stroiczków, którymi bliscy dzielili
się z nami sprawiały, że brzuszki oblizywały się ze smakiem. A
gdy zaczęły się wszystkie telefony z Polski z życzeniami,
pozdrowieniami to i magia przybyła, chłopcy zażyczyli sobie
malowanie pisanek.
Było super.
Było super.
Zatęskniliśmy.
Mamo, a za ile dni będzie
lato i pojedziemy do babci na wakacje? Bo u babci są bułeczki
maślane, a tutaj nie ma. A możemy zrobić zabawę w rąbanie
drzewa? I rozpalimy ognisko, tylko szkoda, że nie możemy zabrać
naszych nerfów i pistoletów na wodę.
- Możemy je zabrać, i
jak chcesz to zabierzemy.
Ale sama pamiętasz te
kontrole bagażów do samolotu! To się jeszcze zastanowię czy je
zabierzemy bo bardzo bym chciał. I wiesz, będziemy robić bazę i
uciekać przed maluchami, bo dziewczyny też będą w grupie
maluchów, a może zrobimy tak, że w naszym pokoju będzie baza i
będziemy mogli tam chować naszą mapę, nasz zeszyt, ale proszę
mamo, tylko ja będę tam wchodził, żeby dziewczyny nie mogły
znaleźć naszego tajnego zeszytu i umówimy się, że ja będę
wprowadzał kod, na przykład 4827 i wtedy mnie wpuścisz do pokoju,
ale będę wchodził sam jak wprowadzę ten kod, ok? Ale wejdę tylko
na chwilę a nikt inny nie będzie wchodził, zobaczysz będzie
fajnie, możemy się tak umówić? Proszę...
W tym roku święta
zbiegły się z urodzinami Starszego. Pomimo początkowego braku
zrozumienia, ostatecznie umówiliśmy się, że zaprosimy wszystkich
latem i zrobimy przyjęcie
- ale mamo, przecież do
lata wszyscy zapomną, że były moje urodziny i nikt nie przyjdzie z
prezentem.
Na nasze skromne potrzeby
przygotowałam mały torcik z fajerwerkiem,
natomiast do szkoły
kupiliśmy piękny tort w barwach człowieka-pająka. Tort zrobił
tak zwane wejście: wow Spiderman!
Dzieci odśpiewały happy
birthday po arabsku i po angielsku. Tort okazał się nie tylko
ładny ale i smaczny. Nawet Starszy, który fanem tortów nigdy nie
był, zjadł z apetytem swój kawałek.
Zgodnie z tutejszym
zwyczajem przygotowaliśmy po drobnym upominku dla wszystkich dzieci,
Starszy dumnie rozdawał małe torebki i cieszyliśmy się, że
dzieci się cieszą i dziękują. To były bardzo miłe szkolne
urodziny.
Z dnia na dzień Starszy
otrzymał zaproszenie na przyjęcie urodzinowe do koleżanki z klasy.
Początkowo nie planowałam iść, mieliśmy za mało czasu na
kupienie prezentu, poza tym, po ostatnim urodzinowym doświadczeniu,
nie bardzo mi się chciało. Nawet nie wiedziałam co to za
koleżanka. Ostatecznie jednak, decyzją dzieci, wybraliśmy się - i
bardzo dobrze.
Pan Mąż nauczony
doświadczeniem, stwierdził, że przyjedzie po nas dopiero po
zakończeniu imprezy, i słusznie. Tu jest stół dla dzieci, a tu
stół dla mam.
Przyjęcie urodzinowe
odbywało się w kompleksie sal zabaw, które chłopcy znali i
bardzo lubili, więc sama lokalizacja już dawała 100% do
przekonania. Przyszło ponad pół klasy oraz mamy, z którymi przy
różnych ostatnich okolicznościach zamieniłam parę zdań, więc
nie czułam się zupełnie obco. Czułam się bardzo dobrze. Ponieważ
wszystkie dzieci w domu zrelacjonowały szkolne urodziny Starszego,
więc i wszystkie panie złożyły mu życzenia.
Dzieci przez prawie dwie
godziny miały zapewnione atrakcje w pięciu różnych tematycznie
salach zabaw, po czym wróciły na posiłek. Były tak głodne, że z
dużym apetytem zjadły najpierw pizzę a po odśpiewaniu happy
birthday prawie każdy zmieścił
jeszcze po kawałku tortu.
Gospodyni imprezy,
przygotowała także przekąski dla mam, home-made –
sałatki, grillowane warzywa i nadziewane bułeczki. Przepyszne!
Było miło, a ja nie
siedziałam jak pajac przy stole pełnym rozmów w niezrozumiałym
dla mnie języku. Choć był moment, że osiem pań przy stole
rozmawiało ze sobą w swoim ojczystym języku, czyli rosyjskim więc
i ja czułam się trochę „swojsko”.
Chłopcy cali mokrzy, z
wypiekami na twarzy i szerokimi uśmiechami przeżywali to
fantastyczne przyjęcie urodzinowe. Cieszę się, że nie uległam
swojemu niechceniu i, że nie zostaliśmy w domu.