Wieczorem poszliśmy na plac zabaw, zdecydowanie w ciągu dnia nie jest to dobry pomysł.
M: Chłopcy, tata zawiezie nas na plac zabaw, chcecie? Może będą tam inne dzieci.
Starszy: A będą jakieś normalne, czy tylko te inne?
W niedzielę, natomiast, poszłam z chłopcami zobaczyć ich nową szkołę, właściwie to nie wiem czy mogę to nazwać szkołą czy raczej przedszkolem. Porozmawialiśmy z właścicielką i nauczycielką, która będzie ich uczyć dodatkowo. Bardzo podoba mi się ich podejście, cały plan wprowadzenia chłopców, który zaproponowały jest z całą pewnością ułożony tak by jak najbardziej zminimalizować ten szok kulturowy i językowy. Szanuje się tu dziecko i to jest dla mnie bardzo ważne.
Chłopcy zostali umieszczeni w oddzielnych klasach, wiem, że raźniej byłoby im razem, ale tak chyba będzie lepiej.
Zostaliśmy oprowadzeni po całym obiekcie, chłopcy przedstawieni w swoich klasach, Starszy odważył się nawet pobawić chwilę na placu zabaw, Młodszy natomiast bardziej wycofany i przestraszony kurczowo trzymał się moich spodni. Wychodząc zapytałam czy przyjdziemy tu jutro? Tak, przyjdziemy.
Poniedziałek - dzień pierwszy. Ustaliliśmy, że pierwszego dnia zostaną tylko na 3 godziny i stopniowo w zależności od chłopców zachowania, adaptacji będziemy ten czas wydłużać.
Przez pierwszy miesiąc będą mieli zajęcia przez trzy dni w tygodniu, natomiast w dwa dni tylko indywidualną krótką lekcję.
Gdy przyszłam ich odebrać, grupa Starszego akurat była na placu zabaw: To jest My mum!
Mamo, mamo poznałem nowego przyjaciela, inny chłopiec chciał się też mną opiekować, ale ciągle mówił do mnie tylko po angielsku i nie wiem co.
Młodszy, był trochę bardziej nieśmiały, bliski płaczu ale poradził sobie: wiesz mamo, zakolegowałem się z jednym chłopcem. tylko nie wiem jak ma na imię, bo nie rozumiem po angielsku.
Cieszyłam się, że nie płaczą, nie rozpaczają, choć wiem, patrząc na ich zachowania i odruchy od kiedy tu jesteśmy, że przeżywają. Nie da się inaczej. Cieszę się, że są tak dzielni i jestem z nich bardzo, bardzo dumna.
Tata: Jak chłopcy pierwszy dzień w szkole?
Starszy: Fajnie, mam nowego przyjaciela, a pani Młodszego bardzo pięknie się nim zaopiekowała i moja pani też jest bardzo dobra i nie krzyczy na dzieci w zdenerwowaniu. Tylko oni wciąż mówią do mnie po angielsku i ja nic z tego nie rozumiem. I ja nie miałem na śniadanie żadnej przekąski tylko sam sok...
Odbieram jego słowotok na plus.
Wieczorem poszliśmy na basen, gdzie spotkaliśmy kolegów Pana Męża z pracy:
S: Hello, how are you?
Młodszy: How are you?
S: Fine. And you?
Młodszy: Yes.
:)
Wtorek pobudka.
Zaspani: Mamo, zrobisz kakao?
Tak, chodźcie do kuchni już się robi, ja tylko pójdę się ubrać.
Chyba musimy się wcześniej kłaść :)