wtorek, 29 listopada 2016

Abaya

Noszenie abayi nie jest dla mnie problemem, nie jest to w żaden sposób dla mnie upokarzające bądź krzywdzące. Nie przeszkadza mi to, że żaden mężczyzna nie obejrzy się za mną na ulicy mówiąc, że mam ładne nogi, bo cycków przecież nie noszę. Wystarczy mi, że Pan Mąż wciąż patrzy na mnie tak samo a może nawet i lepiej niż jeszcze nie tak dawno i że wciąż mu się podobam.
Noszenie tego stroju, to chyba pierwsza z obowiązujących zasad, które nieświadomie zaakceptowałam i szybko przyzwyczaiłam się. Może po prostu łatwiej jest przystać na to z czym nie można dyskutować?
Jak by nie patrzeć, to zdaje się pierwsza kiecka, którą kupił mi Pan Mąż :) wiem, że bez niej nie mogę wyjść poza compound (zamknięte osiedle na którym mieszkamy), nie wiem co stałoby się gdybym wyszła, ale nie mam ochoty się o tym przekonywać.
Podobno na przestrzeni ostatnich kilku lat trochę się w tym temacie zmieniło, kiedyś abaye były głównie czarne, teraz można wybierać w kolorach, choć do tej pory spotykałam kobiety odziane przede wszystkim w czarne, z jakimiś kolorowymi wstawkami.
Ja w każdym razie kupię sobie jeszcze przynajmniej jedną i chyba nawet sprawi mi to przyjemność.
I pozwolę sobie na koniec zacytować fragment książki Dubaj:
"Ileż to wolności, kiedy człowieka nikt nie ogląda, nie krytykuje za niedoskonałości figury, za uczesanie czy ubiór. Czy spróbowałabyś uwieść mężczyznę zza tajemniczej zasłony? Ściągnąć na siebie uwagę minispódniczką to zbyt proste. Staram się wejść w wasze położenie. Czy wy nie zatraciłyście przyjemności spojrzeń, zakłopotanego i nieśmiałego uśmiechu? (...)"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz