Kawa, arabska kawa z kardamonem - wygląda inaczej, smakuje inaczej i nie wszystkim smakuje. Mi tak.
Gdy przed weekendem skończyła się czarna kawa postanowiłam skorzystać i przy okazji zakupów kupić sobie arabską, którą gotuje się kilka minut zamiast zalewać wrzątkiem. Sprawię sobie jeszcze do tego specjalny dzbanuszek, bo jak mawia moja ulubiona #Aneczka, gotowanie w garnku, odejmuje kunsztu. I nie po raz pierwszy, zdecydowanie, rację ma.
Poza tym nie wiem, czy tutaj kawa czarna działa na mnie słabiej, czy wciąż nie odespałam i drzemiącego we mnie zmęczenia nie jest w stanie pobudzić żadna dawka kofeiny, ale fakt, po czarnej wciąż chce mi się spać i wcale nie przyspiesza trawienia. ;-)
Zakupiłam więc i kawę z kardamonem i tzw. Arabic Yellow Coffee, której w smaku bliżej do popularnej (albo popularyzowanej w celu walki ze zbędnymi kilogramami) kawy zielonej, która smakuje średnio. Do żółtej, można też dodać kardamonu, który tutaj oczywiście jest tańszy i bardziej dostępny. Być może kardamon kardamonowi nie równy, ale tego jeszcze nie wiem. Zachwycam się jego zapachem, zatapiając rękę w słoiczku pełnym kardamonowych ziarenek i przypominam sobie kamisową cenę i związaną z tym oszczędność w używaniu.
Oczywiście o mało co nie spaliłam garnka, który wstawiłam z gotującą się wodą i wyszłam, o wodzie zapominając o kawie również.
Gdy wróciłam do kuchni, z jakiegoś powodu otworzyłam szafkę, do której Pan Mąż włożył zakupione dwie paczki kawy czarnej.
Hmmm..
Musiałam odpalić googla, żebym zanim zacznę się nabijać, sama nie wyszła na idiotkę.
Kochanie, czy ty zawsze kupujesz tu taką samą kawę?
Pur Arabica Décaféiné
:-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz