wtorek, 6 grudnia 2016

Miasto po deszczu

Intensywny deszcz faktycznie narobił bałaganu. Nie trwał długo ale zdecydowanie zaskoczył tutejszych "drogowców".
Gdy słońce już wyszło postanowiliśmy wybrać się do Ikei. Chyba na nasze nieszczęście najpierw zajechaliśmy do Carrefoura. Czemu nieszczęście? Ulice były prawie puste, gdyż większość aut stała wówczas w okolicach meczetów. W miasto ruszyły armie cystern, które wypompowywały nadmiar wody, a miasto wyglądało momentami mniej więcej tak
 
Po zakupach kierunek Ikea. Niestety, wszystkie auta z okolic meczetów również ruszyły w drogę, jeszcze niedawna pustka zgęstniała, i to dość mocno. Po drodze okazało się, że część dróg, akurat tych którymi prowadziła nas nawigacja było zamkniętych, może z powodu wody, pracy cystern, a może z zupełnie innego powodu. Zaczęliśmy krążyć, jakimiś dziwnymi uliczkami, gdy wydawało nam się, że już, już jesteśmy prawie blisko okazywało się, że kolejna ulica jest zamknięta dla ruchu. Poddaliśmy się. Jutro przecież też jest dzień i na dodatek zaczyna się rano.
Chłopcy oczywiście nie chcieli słyszeć o żadnych zakupach następnego dnia, zakupy tutaj nie wzbudzają ich dużego entuzjazmu.

Ulice compoundu też były miejscami pozalewane, wysokie progi zwalniające skutecznie zatrzymywały wodę, uruchomione pompy tę wodę przepompowywały, natomiast na krawężniku (za tym słupem) siedział sobie człowiek, który naczyniem/pojemnikiem wielkości szklanki wybierał wodę z tego obszaru w którym trzymał nogi i przelewał ją do jakiejś dziury w chodniku.

Na szczęście nie zalało basenu i mogliśmy wynagrodzić sobie trudy dnia dzisiejszego.

I pomyśleć, że mamy grudzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz