czwartek, 15 grudnia 2016

Uff, weekend

Minął nam kolejny tydzień. Mnie, niestety, dopadł od wczoraj jakiś kryzys. Nie z takimi dawałam sobie radę, więc i tym razem nie będzie inaczej. Właściwie, to już czuję jak odchodzi :) go away scary monster, go away! go away scary monster, go away! ...
Jest przecież wieczór. Czwartek, czwarteczek, czwartunio - weekend!

W tym tygodniu musiałam zrobić w szpitalu badania lekarskie niezbędne do tutejszych dokumentów. Na szczęście Pan Mąż pojechał ze mną, zamiast wysłać mnie z kierowcą, więc stres odczuwalny był mniejszy niż faktycznie posiadany.
Nie wiem dokładnie co sprawdzano, tzn. wiem co mi badano, ale nie wiem w jakim celu. Dostałam do napełnienia trzy pojemniczki, potem pani pielęgniarka w boxie opisanym jako female pobrała mi całą wielką strzykawkę krwi. Podejrzewam, że nie była ona tak naprawdę wielka, ale gdy odwróciłam wzrok od ścianki gdy skończyła i zobaczyłam całą napełnioną, to pewnie strzykawka urosła w moich oczach. Z uwagi na przynajmniej dwukrotne (o ile nie trzykrotne) fatalne doświadczenie z tym jak się kończyło u mnie pobieranie krwi gdy patrzyłam, to nie patrzę :)
Poczekalnie pod gabinetami oddzielne - poczekalnia męska i poczekalnia damska.
Jakieś badanie podczas którego podłączono mnie do bąbelków przyczepionych do kabelków, które z kolei były podłączone do jakiejś skrzynki, z której wyszedł wydruk, wykonane było w pomieszczeniu, na którym na drzwiach była tabliczka - female section, w środku same kobiety, badające inne kobiety. Panom dziękujemy. Była głodna, niech to się już skończy.
Na szczęście dzięki pomocy Pana Męża udało się przejść przez wszystko sprawnie i względnie szybko.

***
W szkole Młodszy polubił się z jedną koleżanką, pani mówi, że ciągle ze sobą "rozmawiają" i ewidentnie się lubią. Młodszy mówił, że on ją tylko ganiał na placu zabaw.
Dwa dni później ganiał już dwie koleżanki.

Gdy byliśmy na placu zabaw, bawiła się grupka chłopców w podobnym wieku lecz chłopcy nie chcieli spróbować dołączyć. Pani Starszego powiedziała, że to dziwne, bo w szkole uczestniczy w zabawach z innymi dziećmi (choć najczęściej siada pod płotkiem obserwując małe kociaki, które pomieszkują na terenie szkoły), a nawet po swojemu próbuje pilnować porządku: "Mustafa, stop!". Widać po nim, że denerwuje go gdy nie może wyrazić tego co chce powiedzieć, ale mimo wszystko świetnie sobie radzi.

***

Dziś na rozpoczęcie weekendu zrobiliśmy sobie przydomowy plac zabaw, kartony z Ikei są idealne! W ruch poszedł młotek, śrubokręty oraz woda. Kartonowa breja jest naprawdę super.


Po południu, natomiast, ruszyliśmy rowerkami na plac zabaw.


Zabawki świetnie integrują. Nie wiem czy zabawa pistoletami jest tu poprawna politycznie :) ale strzelających do siebie chłopców, niczym cień zaczął ktoś śledzić. Starszy na początku chyba nie chciał by chłopiec się z nimi bawił i stojąc pod słupem zaczął śpiewać: go away scary monster, go away.. Lecz chłopiec zdecydowanie potraktował to jako zaproszenie do zabawy w monstery i zombiaki, na dodatek miał ze sobą wielką pakę popcornu. Wkupiony!

Szybko znaleźli wspólny język: psstrz, psstrzrz, pssstrz!
Starszy: let's go, let's go! pstrz, psstrzrzrz! it's a spider!
Psstrz, psstrzrz, pssstrz! No, no, no! Psstrz, pssstrzrzrz, pstrzrz! zombie, zombie! pstrz, psstrzrzrz!!
Ganiali tak przez dobre pół godziny.
Oni się bawili, a ja dziś po raz pierwszy zmarzłam. Dziwne, przy 26 stopniach. Jakiś taki chłodny wiatr zawiał. Przecież jest zima.

Młodszy: maaaamo, maaaaamooooooo! jak jest po angielsku epicki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz